Archiwum sierpień 2003


sie 15 2003 kolo nas opuscila chlip chlip
Komentarze: 0

No i Kolo pojechala, opuścila nas chlip chlip. Teraz będzie smażyć dupsko na plaży, a my będziemy tęsknotkować. Buu to nie fair!! Hehe niech leje hehehe caly czas wrrr :[ Dobra żartuje, ja chce fajną pogodę.  Hmmm chyba przez najbliższe dwa tygodnie będzie tu pustka.... ehhh chlip chlip.... lezki mi kapią uuuu aaaaaaaaaa ale kaluża. Fuuuu dobra spadam, bo się bardziej rozkleje...

pralniamozgow : :
sie 12 2003 Dzień dzisiejszy i MISJA NALEŚNIKI!!
Komentarze: 3

Dzień dzisiejszy zajebiście ciekawy ;) Planowalyśmy już od jakiegoś roku (ohh, że ja to jeszcze pamiętam) wypad na basen. To byly czasy kondycha i inne paściarstwa..... ehhh. Niestety kondycja zawiodla, tak też ostalo się na siedzeniu przed monitorem. Po basenie mialyśmy robić naleśniki. Jednak Kolo nie dotarla na miejsce pracy (ona miala wszystko robić, a ja tylko siedzieć i zachwycać się pięknym aromatem dochodzącym z kuchni). To mial być mój obiad, szkoda, że Kolo o tym nie wiedziala. Osobiście na gotowaniu się nie znam, nie wiedzialam nawte jakie skladniki są potrzebne. Uratowalo mnie guru gg (od jutra nie wchodzę na gg :> ) Ambitnie się zalogowalam i przeszlam do konkretów, tudzież od czasu do czasu z mojego biednego żolądka dobiegaly przeraźliwe odglosy. Na drodze swej męki napotkalam znajomą, która objaśnila mi co potrzebne jest do naleśników. W ten sposób przeszlam pierwszy etap wtajemniczenia :) Zabralam się do roboty. MISJA NALEŚNIKI ZOSTALA ROZPOCZĘTA. Zrobilam mase tak jak mi powiedzialno. Przygotowalam patelke i wylalam żóltą papkę na gorący olej. Smażenie przebiegalo dość sprawnie. Zepsulam tylko jednego naleśnika. Inne... myślalam, że ich nie powstrzymam rosly i rosly, ale udalo się! Przeszlam do ostatniego etapu o nazwie konsumpcja. Jestem z siebie dumna. MISIA NALEŚNIKI ZOSTALA ZAKOŃCZONA POMYŚLNIE. Tak się spocilam, że zostalam zmuszona do natychmiastowego wzięcia zimnego szowera. Umówilyśmy się z Kolem pod kinem w celach spożycia alkoholowego. Dotarlam na miejsce i jak zwykle (chociaż bylam lekko spóźniona) czekalam na Kolo, która zawsze jeszcze bardziej się spóźnia. Jak już przybyla, udalyśmy się do baru OZI, gdzie świecilo pustkami, oraz nie bylo Gingersów :( chlip chlip. Doszlysmy do wniosku, że idziemy do sklepu, a potem na lawke do parku. Tak też zrobilyśmy. Po drodze spotkalam kolegę, którego w rzeczywistości nie znam. Jest dla mnie obcy, ale to mi się często zdarza. Ruszylyśmy w strone parku na Domek Harcerski. Kulturnie usiadlśmy sobie na laweczce i zapodalyśmy zimne pifffko :) Ohhhh najmilsze chwile z alkoholem. W czasie popijania zdąrzylyśmy wszystkich obgadać i siebie przy okazji też.... hehe. Później poszlyśmy do Kola, która wlaśnie ogląda Scooby Doo, a wcześniej obserwowala proces wyrastania wlosów na jej nogach. Ja męczę się z notką. Wlasnie ją kończę, dobrze, że w tle nie lecą Lokatorzy ulubiony serial Kola :/ Inaczej bym się pocięla. W ten sposób minąl nam dzień, to chyba na tyle.

Napisala: Ruda

Ruda & Kolo Company ;)

pralniamozgow : :
sie 11 2003 Prolog - czyli wstęp w naszym stylu buehehehehe...
Komentarze: 1

Uwaga! Uwaga! O to my nadchodzimy i Pralnie Mózgów otwieram! Tu nie będzie tekstów typu: "Mam już dość... Nie chcę mi się żyć"  tylko: "Przychodzi krowa do sklepu : - 20 kilo mączki kostnej poproszę... Jak szaleć, to szaleć !!!" Drżyjcie drogie dzieci i drodzy rodzice - chowajcie sie do piwnic hahaha, my i tak tam dotrzemy :> Nie koniecznie mądre, nie koniecznie ciekawe, ale nasze buehehehe. Ruda & Koło Company ;)
 


 

 

 


 


 

 

pralniamozgow : :